1. Czy bolało przy przekłuwaniu?
Smiley nie boli. Przynajmniej mnie nie bolał, może delikatne uczucie jak przy pobieraniu krwi. Naprawdę nie ma się czego bać.
2. Jaki kolczyk można do niego włożyć?
Wszystkie :)
3. Jaki wenflon?
Wenflon biały, 1,2mm. Moja koleżanka miała 1,6mm i mocno jej krwawiło.
4. Czy widać?
Zależy od kolczyka. Banana, sztangi nie widać, za to podkowę i kółko tak. Twistera tam nie wsadzisz :D
Zależy od budowy ust, ale nie sadzę. U mnie jest bardzo trudno widoczny, muszę mocno się wyszczerzyć.
6. Jaki kolczyk na początek?
Na początek zdecydowanie banana, bo kolczyk może migrować. Sztanga i inne kolczyki są zbyt ciężkie. Najlepiej ze stali chirurgicznej, a jeżeli ktoś ma uczulenie to wtedy z bioplastu lub bioflexu.
7. Jak pielęgnować?
Mój już po godzinie funkcjonował jak stary kolczyk, sporadycznie w pierwszym tygodniu psikałam Octeniseptem. W drugim chyba go sobie naderwałam, więc płukałam co godzinę zimną wodą i opuchlizna zeszła.
8. Czy można przebijać go samemu?
Oczywiście, zagrożenie jest minimalne, bo w wędzidełku nie przebiegają zbyt ważne nerwy dla ciała.
Po 4 tygodniach można mieć pewność, że smiley jest wygojony.
10. Cena zrobienia go sobie samemu a zabieg u piercera.
Wenflon - 5zł, rękawiczki - 2zł, gaziki do 1zł, kolczyk do 10zł - 18zł. Opcjonalnie Octenisept 25zł co daje łącznie 43zł. U piercera 60-80zł. Widzimy więc, że można trochę przy okazji zaoszczędzić.
11. Czy mocno krwawi?
Mi nie krwawiło w ogóle, tylko kropelka.
Do smileya mam kółko, podkowę z kulkami, banana z kulkami i banana z kolcami.
Jeśli ktoś ma jeszcze jakieś pytania, piszcie w komentarzach.
Wasza Oddana Oszpecona Anna Maria